Prawa ucznia to z pewnością kwestia bardzo ważna. To one pokazują dzieciom i nastolatkom, czego mogą domagać się od nauczycieli czy dyrekcji. Rzadko jednak o nich się mówi. Czy powinna istnieć lokalna funkcja, która stałaby na ich straży? Wydaje mi się, że tak. Dlatego też, sprawdziwszy w prawie 400 szkołach obecność tegoż stanowiska, złożyłem do Sejmu petycję w tej sprawie.
Oczywiście prawa ucznia są ściśle powiązane z prawami dziecka, dlatego też w swoich kompetencjach rzecznik praw dziecka (którego kadencja dziś się kończy) ma m.in. zapisany obowiązek chronienia prawa do nauki. Czy jednak centralne, konstytucyjne stanowisko realnie może przeciwdziałać ich łamaniu w każdej szkole lub placówce?
Oczywiście, że nie. Dlatego też, w moim przekonaniu, powinna istnieć funkcja rzecznika praw ucznia we wszystkich jednostkach edukacyjnych. Przed wysłaniem jednak petycji w tej sprawie postanowiłem sprawdzić, ile szkół na takie stanowisko kogoś obsadziło.
Dlatego też 26 oraz 27 lipca wysłałem kilkaset wniosków o udostępnienie informacji publicznej o następującej treści: „Na podstawie art. 61 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej oraz zapisów ustawy o dostępie do informacji publicznej, proszę o odpowiedź na następujące pytanie: »Czy w szkole istnieje funkcja rzecznika praw ucznia? Jeśli tak, czy pełni ją uczeń, czy nauczyciel? Jakie są jego prawa oraz obowiązki?«”.
Na pismo w ciągu miesiąca, mimo że ustawowym terminem jest 14 dni, odpowiedziały 384 szkoły. Co ciekawe w trakcie pisania tegoż tekstu otrzymałem od jednej z placówek wiadomość e-mail informującą, iż w ich szkole taka funkcja istnieje. Szkoda tylko, że nadeszła ona troszkę po czasie…
Okazało się, iż w grupie badanych szkół aż 85 obsadziła na stanowisko rzecznika praw ucznia kogokolwiek. To aż 22,14% ogółu! W 10 przypadkach funkcję tę powierzono uczniowi (11,76%), w 68 (80%) nauczycielowi (najczęściej będącemu pedagogiem lub opiekunem samorządu), a w pozostałych (7; 8,24%) zarówno jednemu, jak i drugiemu. Tabela z wszystkimi odpowiedziami znajduje się w petycji, do której link tutaj oraz na końcu artykułu.
Zastanawiając się jednak nad użytecznością takiej funkcji, należy dowiedzieć się, ilu uczniów uważa, że ich prawa są łamane. Odpowiedź przynosi nam raport Fundacji Pokolenia opublikowany w 2015 r. (znajduje się on tutaj). Wynika z niego, iż 28,6% badanych nie popiera tezy mówiącej o respektowaniu praw ucznia. To przecież prawie 1/3 całości!
Najczęściej skarżą się oni na nierespektowanie prawa do swobody wyrażania swoich poglądów i opinii. Nieco rzadziej (36,3% odpowiedzi) na możliwość odwołania się od decyzji czy skarg. Dalej na prawo do prywatności, swobody od poniżającego traktowania, informacji na temat przysługujących praw, uzyskania pomocy w nauce czy swobody sumienia.
Co ciekawe już w 2005 r. grupa uczniów w krótkich wypowiedziach udzielonych „Gazecie Pomorskiej” mówiła, że „powinna istnieć osoba, która rozwiązywałaby nieporozumienia pomiędzy nauczycielem a uczniem” (link do artykułu tutaj).
Biorąc powyższe pod uwagę, sądzę, iż funkcja rzecznika praw ucznia w każdej szkole jest potrzebna. To z pewnością pomoże w szybszym rozwiązaniu sporu pomiędzy uczniami lub uczniami i pracownikami czy reagowaniu na zgłaszane przypadki łamania praw ucznia. Stanowisko może być także odpowiedzialne za uświadamianie młodych adeptów w tej kwestii.
Z przeprowadzonych jednak badań wynika, że różne placówki różnie myślą o tej funkcji. Dlatego też w proponowanych przeze mnie zmianach w prawie oświatowym nienarzucana jest zarówno liczba rzeczników, jak i ich stan (nauczycielki lub uczniowski). To wszystko mogą przecież ustalić samorządy uczniowskie.
Mam nadzieję, że sejmowa komisja do spraw petycji przychyli się do mojej propozycji. Petycję wysłałem także do wiadomości rzecznika praw dziecka oraz ministra edukacji narodowej. Może tym razem posłowie podzielą moje zdanie.
Mikołaj Wolanin
Jeśli chcesz dostawać powiadomienia o nowych wpisach, zapisz się do newslettera (formularz na dole menu po prawej stronie).